Tarantela

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Tarantela
Podtytuł (Do Karola R.)
Pochodzenie Piołuny
Wydawca Jana Ignacego Kraszewskiego
Data wyd. 1869
Druk J. I. Kraszewski
Miejsce wyd. Drezno
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Tarantela. (Do Karola R.)

Raz Leonardo zagrał w gwarnym tłumie,
A była niedziela,
Powiały wstążki — pieśni jak w fal szumie,
Tarantela! Tarantela!
Odtąd Pepita w radości dziecięcej,
Szalejąca co niedziela,
Bez Leonarda nie tańczyła więcej,
Choć znowu brzmi Tarantela!...
Znikł Leonardo, głucho jęczą dzwony,
Wszystkie — choć to nie niedziela.
W klasztorze mniszkę obłóczą matrony,
Gdzieś w dali — brzmi: Tarantela!
I wrócił skądsiś djabeł ze skrzypcami,
A była niedziela,
Ale już niegrał między dziewczętami,
Choć krzyczały: Tarantela!
I poszedł w wieczór po pod mur klasztorny,
Gdzie niema wesela,
I zagrał skoro zszedł księżyc nieszporny,
A z strón wzlata: Tarantela!..
A biedna mniszka przelękła i blada,
Porzuca kąt — gdzie jéj cela,
I wiarołomnie słabym liściem spada
W dzikie ramię kusiciela!...

Uszli — lecz dłoń olbrzymia ich dosięgła,
A była jasna niedziela —
Zamurowano —
Bo krzywoprzysięgła.
W dali gdzieś brzmi: Tarantela!
Gdzie on się podział? niewielu! lecz mówiono
Że z północy co niedziela
Z skrzypkiem mniszka błądzi muru stroną,
I z skrzypców brzmi: Tarantela!






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.